Kiedy otrzymałam propozycję przetestowania kosmetyków NovaClear do skóry atopowej, bardzo się ucieszyłam. Na atopowe zapalenie skóry cierpię od dziecka. Bywają lepsze i gorsze okresy. Ostatni zdecydowanie należał do tych gorszych. Skóra pękała, piekła, robiły się rany. Pomyślałam, że czas do testów idealny.
Produkty serii atopis przeznaczone są dla skór atopowych, wrażliwych, suchych i użytku w codziennej pielęgnacji. Mają bardzo delikatną formułę, bez parabenów i innych paskudztw. Oparte są o naturalne składniki, takie jak np. olej z konopii, czy ekstrakt z korzenia lukrecji.
Jeśli chodzi o żel do mycia twarzy i ciała, to jest bardzo delikatny. Nie ściąga skóry, powoduje jej nawilżenie i ukojenie. Jedyne co mi w nim przeszkadza to konsystencja. Żel sam ucieka z rąk i trzeba bardzo go pilnować :D. Natomiast mogę mu to wybaczyć, gdyż działa naprawdę świetnie. Myje nim głównie ciało, gdyż tam mam największe problemy skórne. Po kąpieli moje łokcie i kolana nie są wysuszone i nie bolą, za co duży plus, gdyż wcześniej żaden produkt nie był mi w stanie tego zapewnić.
Krem do twarzy i ciała to zdecydowanie mój foworyt w tym duecie. Na twarz nakładałam go w formie maski nawilżająco-natłuszczającej i sprawdza się w tej roli doskonale. Natomiast na ciało jedynie na miejsca zmienione chorobowo - łokcie, kolana, grzbiety stóp. Tam gdzie wcześniej otwierały się rany, dziś mam w miarę normalną skórę (co i tak jest dużym osiągnięciem, gdyż całkiem normalna nie będzie nigdy). A przede wszystkim nie boli! Nie muszę też stosować maści ze sterydami, wystarczył ten naturalny krem, by problem ograniczyć! Jestem pod wrażeniem!
Podsumowując oba produkty bardzo przypadły mi do gustu i pomogły w znacznym stopniu poradzić sobie z przesuszoną i pękającą skórą. Żelu jeszcze trochę mi zostało, natomiast kremu zamawiam właśnie drugie opakowanie i to w wersji 500ml. Coś czuję, że szybko się nie rozstaniemy!
Dzięki akcji Zblogowani testujemy NovaClear znalazłam krem dla siebie! Dziękuję!
Produkty serii atopis przeznaczone są dla skór atopowych, wrażliwych, suchych i użytku w codziennej pielęgnacji. Mają bardzo delikatną formułę, bez parabenów i innych paskudztw. Oparte są o naturalne składniki, takie jak np. olej z konopii, czy ekstrakt z korzenia lukrecji.
Jeśli chodzi o żel do mycia twarzy i ciała, to jest bardzo delikatny. Nie ściąga skóry, powoduje jej nawilżenie i ukojenie. Jedyne co mi w nim przeszkadza to konsystencja. Żel sam ucieka z rąk i trzeba bardzo go pilnować :D. Natomiast mogę mu to wybaczyć, gdyż działa naprawdę świetnie. Myje nim głównie ciało, gdyż tam mam największe problemy skórne. Po kąpieli moje łokcie i kolana nie są wysuszone i nie bolą, za co duży plus, gdyż wcześniej żaden produkt nie był mi w stanie tego zapewnić.
Krem do twarzy i ciała to zdecydowanie mój foworyt w tym duecie. Na twarz nakładałam go w formie maski nawilżająco-natłuszczającej i sprawdza się w tej roli doskonale. Natomiast na ciało jedynie na miejsca zmienione chorobowo - łokcie, kolana, grzbiety stóp. Tam gdzie wcześniej otwierały się rany, dziś mam w miarę normalną skórę (co i tak jest dużym osiągnięciem, gdyż całkiem normalna nie będzie nigdy). A przede wszystkim nie boli! Nie muszę też stosować maści ze sterydami, wystarczył ten naturalny krem, by problem ograniczyć! Jestem pod wrażeniem!
Podsumowując oba produkty bardzo przypadły mi do gustu i pomogły w znacznym stopniu poradzić sobie z przesuszoną i pękającą skórą. Żelu jeszcze trochę mi zostało, natomiast kremu zamawiam właśnie drugie opakowanie i to w wersji 500ml. Coś czuję, że szybko się nie rozstaniemy!
Dzięki akcji Zblogowani testujemy NovaClear znalazłam krem dla siebie! Dziękuję!