Zdobienia na pazurki wykonane żelami Arte Brillante


Przedstawiam efekty mojej ostatniej zabawy żelami Arte Brillante Indigo :)


piątek, 29 stycznia 2016

Czytaj dalej » 14

Makeup Revolution Naked Chocolate

Pozostajemy w temacie czekolad. Co prawda, nie tych do jedzenia, ale równie (jak nie bardziej) wspaniałych.
Dziś o tańszym produkcie, jakim jest paleta Naked Chocolate od Makeup Revolution. Zaznaczam też, że posiadam również Death by Chocolate, niestety jej opakowanie jest już tak zdewastowane, wyłamane i brzydkie,że nie "uraczę" Was jej widokiem. Jej wygląd spowodowany jest niestety tym, że zabierałam ją ze sobą wszędzie i zawsze (bo jest to bardzo uniwersalna paleta i można wyczarować każdy makijaż za jej pomocą), a jak wiadomo w pociągach, samolotach i innych środkach transportu o nasz bagaż nie zawsze dbają.


A więc zaczynamy. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to prześliczne opakowanie, imitujące białą czekoladę. Wykonane z plastiku i niestety to w podróżach się nie sprawdza. Zdecydowanie na plus w tym wypadku wychodzi paletka Too Faced, solidniejsza i metalowa. 


Jeśli chodzi o cienie to jestem pod bardzo dużym wrażeniem. Za cenę niecałych 40zł dostaniemy 16 świetnej jakości cieni do powiek. Pięknie się blendują, łączą ze sobą idealnie, a pigmentacja jest wspaniała. Konsystencja również jest niesamowita, niby sucha, a jednak jakby kremowa.
Kolory raczej ciepłe, beże i brązy. Zdecydowanie bardziej do  dziennego makijażu, co nie znaczy, że nie możemy wyczarować i wieczorowego, gdyż da się :)


Paleta pachnie bardzo przyjemnie, jak kakao z mlekiem. Cena 40zł jak za taką jakość to wyjątkowa okazja, którą warto wykorzystać kupując czekoladowe palety Makeup Revolution :)

czwartek, 28 stycznia 2016

Czytaj dalej » 8

Too Faced Chocolate Bar

Paleta Too Faced Chocolate Bar, to kolejny prezent gwiazdkowy, jaki pragnę Wam przestawić.
Jako,że od miesiąca niemal jej nie opuszczam, postanowiłam podzielić się swoją opinią  o niej.


Paletę kupimy w Sephorze za 179zł, w kartonowym pudełeczku, w którym znajdziemy przepiękną metalową czekoladę.  Opakowanie zamykane jest na magnes i wykonane bardzo solidnie. Cieszy oko, jak mało który kosmetyk :)


W środku znajdziemy 16 kolorów, matów jak i opalizujących cieni. Są to głownie brązy od jasnych, karmelowych, po ciemne, mocno czekoladowe.  Trafimy również na róże i fiolety, a dwa kolory o największej gramaturze to jasny matowy beż (white chocolate) i szampański opalizujący cień (champagne truffle)


Cienie są bardzo dobrze napigmentowane i z łatwością się blendują. Nadają się do jasnych, dziennych makijaży jak i na większe wyjścia. Utrzymują się na powiece cały dzień (choć należy zaznaczyć,że zawsze używam bazy).


Cienie mają zapach kakao (w składzie znajdziemy puder kakaowy), co z pewnością dodaje tej palecie jeszcze większego uroku.


Prawdopodobnie nie jest to ostatnia czekoladowa paleta Too Faced w mojej kolekcji, gdyż wersje semi-sweet i bon bon kuszą niesamowicie :)


wtorek, 26 stycznia 2016

Czytaj dalej » 17

Jeffree Star Velour Liquid Lipstick

Velour Liquid Lipstick by Jeffree Star Cosmetics to produkt, o którym  marzyłam odkąd tylko pojawił się na rynku. Na początku dostępne były jedynie w trzech odcieniach (Redrum, Prom Night i I'm Royalty), które bardzo szybko się wyprzedały. Ściągać ze Stanów pojedynczo by się nie opłacało, więc czekałam na kolejne kolory. Czekałam i czekałam... Wchodziły nowe kolory, coraz piękniejsze i coraz więcej,a  mi jakoś nie było po drodze do ich zamówienia. Aż pewnego dnia w poszukiwaniu pędzli Morphe Brushes natrafiłam, zupełnie przypadkowo, na glowstore.pl na szminki w płynie Jeffree'go Stara. W Polsce! Cudownie! Od razu w moim koszyku wylądowały kolory Doll Parts i Redrum, jako że akurat zbliżało się Boże Narodzenie wybrałam je jako prezent świąteczny dla mnie ;). Z bólem serce przekazałam Mikołajowi i czekałam do Bożego Narodzenia by otworzyć te cuda.


Formuła tych szminek w płynie jest jedyna i wyjątkowa, tak przyjemnych jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się używać. Nie wysuszają ust, pięknie się na nich rozprowadzają. Ich pigmentacja powala na kolana. Są niesamowite. Na ustach wytrzymują długie godziny. Można w nich jeść, pić i nic się nie dzieje.


Kolory są obłędne. Obecnie w swojej kolekcji posiadam 4, ale już myślę o kolejnych.
Moim ulubionym kolorem jest Unicorn Blood. Tak pięknego bordo jeszcze nie widziałam :)

Redrum to klasyczna czerwień, którą każda kobieta pokocha od pierwszego wejrzenia.


Doll Parts przygaszony róż, lecz wcale nie blady.


I'm Nude klasyczny beż, dość jasny.


Unicorn Blood faktycznie ma kolor nieco zakrzepłej krwi.


Szminki można ze sobą mieszać i tworzyć niezliczoną ilość nowych odcieni. Bardzo ładnie wygląda Doll Parts wymieszany z kolorem I'm Nude.


Polecam każdemu, kto potrzebuje niezawodnej szminki i lubi mocne kolory na ustach:)
Koszt to 89,90zł, co za taką jakość jest bardzo niską ceną.

niedziela, 24 stycznia 2016

Czytaj dalej » 10

Urban Decay Naked Smoky Eyeshadow Palette

Paleta Naked Smoky jest ze mną już od listopada i myślę, że pora by coś więcej o niej napisać, szczególnie, gdyż gości na moich powiekach prawie codziennie.


 Paleta wykonana jest z bardzo solidnego plastiku. Opakowanie bardzo mi się podoba i zdecydowanie pasuje do nazwy palety. Znajdziemy w niej 12 cieni,1,3g każdy. 4 satynowe, 4 matowe i 4 połyskujące z drobinkami. Kolory nadają się zarówno do makijaży dziennych, jak i typowo wieczorowych.


Cienie są pięknie napigmentowane. Bardzo dobrze się z nimi pracuje. Nie osypują się. Moimi faworytami są Black Market i Whiskey.
Do palety dołączony jest pędzelek całkiem niezłej jakości, choć przyznam się szczerze, że u mnie pędzli dostatek i akurat tego używam sporadycznie.





Koszt tej palety to 225zł. Można ją dostać w Sephorze. Mi udało się ją kupić na nocy zakupów o 20% taniej co przy takiej sumie daje całkiem niezłą kwotę (na waciki wystarczy ;)).
Uważam jednak,że jest zdecydowanie warta swojej podstawowej ceny i każdy kto jeszcze się waha, może śmiało ją kupić, gdyż przyda się na co dzień, jak i na wielkie wyjścia. 
Naked Smoky jest moją pierwszą paletą Urban Decay (dziwne prawda? i ten błąd trzeba nadrobić zakupując kolejne ;).

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Czytaj dalej » 9

The Body Shop truskawkowe masełko do ust

Masełko The Body Shop kupiłam już jakiś czas temu, przy okazji wizyty w Galerii Bałtyckiej i sklepie TBS.


Na masełko truskawkowe miałam ochotę już dawno, ale albo go nie było, albo zapas mazideł do ust był tak duży,że nie było sensu kupować nic nowego ;). Tym razem było inaczej, także te masełko jako pierwsze wylądowało w moim koszyku.


Miałam okazję używać już masełka o zapachu mango i bardzo przypadło mi do gustu. W działaniu się nie różnią. Są treściwe, dobrze nawilżają i chronią usta. Niewielka ilość wystarczy do ich posmarowania. Zlikwidują wszelkie suche skórki i doskonale nadają się jako baza pod pomadkę.


Zapach truskawki niesamowicie słodki i przyjemny. Pudełeczko również jest urocze i pewnie po zużyciu produktu znajdę mu jakieś zastosowanie np. na krem nivea do torebki, czy krem do twarzy zabrany w podróż.
Koszt to około 23zł i zdecydowanie warto je wydać na taki produkt :) Jeszcze nie raz  wrócę do tych masełek.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Czytaj dalej » 11

Paczka od Yodeyma Paris

Jakież było moje zdziwienie, kiedy w sylwestrowy poranek kurier zapukał do moich drzwi i wręczył mi paczkę, oznajmiając, że są to darmowe próbki do gabinetu.
Przesyłka była dużych rozmiarów, a ja równie bardzo zdziwiona, gdyż nic takiego nie zamawiałam.


Po otworzeniu moim oczom ukazał się stojak, ulotki,  małe, duże jak i pełnowymiarowe butelki perfum! Bardzo miła niespodzianka na zakończenie roku :).




Perfumy są bardzo ładne, a zapach długo się utrzymuje. Wybór zapachów jest ogromny, zarówno damskich jak i męskich. Wszystkich nie udało mi się jeszcze użyć.
Moje klientki na pewno zostaną zapoznane z zapachami tej firmy i otrzymają ode mnie ich próbki do przetestowania :). Firmie Yodeyma serdecznie dziękuję i pewnie za jakiś czas pojawi się tu dłuższa recenzja :).

niedziela, 10 stycznia 2016

Czytaj dalej » 7

Żele Arte Brillante Indigo Nails Lab

Do zakupu żeli przymierzałam się dość długo. Nie byłam do końca pewna, czy są mi naprawdę potrzebne. Teraz już wiem,że nie oddam ich za żadne skarby! Dlaczego? O tym dziś.


Żele arte brillante powstały głównie do zdobień techniką micropainting,lecz według mnie nadają się niemal do wszystkiego. O swoich żelach Indigo pisze tak:

"Żele są dość rzadkie, nie zawierają warstwy dyspersyjnej i przepięknie mieszają się ze sobą, tworząc tysiące możliwości kolorystycznych.
Micropainting to technika, która pozwala uzyskać niezwykle delikatny efekt w stylu zdobień porcelanowych oraz akwareli. Pracując żelami Indigo Arte Brillante bawimy się światłocieniami oraz kreujemy trójwymiarowy efekt. Jest to technika, która wymaga ćwiczeń i samodoskonalenia - pozwala rozwijać się artystycznie, rozszerza umiejętności i daje radość tworzenia piękna."

 Z żelami spotkałam się po raz pierwszy na szkoleniu Indigo Nails Jungle. Do zdobień panterkowych i wężowych sprawdziły się świetnie, co można zobaczyć na zdjęciu poniżej. Ich mocna pigmentacja i łatwość w nakładaniu, bardzo mi się spodobały. Nie byłam jednak pewna, czy nie da się ich zastąpić hybrydą lub żelem kolorowym.
Po wypróbowaniu stwierdzam,że można, ale praca żelami arte brillante jest zdecydowanie prostsza i przyjemniejsza!


Żele mają piękne kolory, można je ze sobą mieszać tworząc tysiące nowych odcieni. Mocny pigment pozwala, na jedynie kilka pociągnięć pędzlem, by osiągnąć wyraźny kolor.
Arte Brillante pięknie się ze sobą cieniują, są idealne do ombre. Są niezwykle wydajne.

Nadają się również na nałożenie ich na cały zbudowany żelem lub akrylem pazurek, ewentualnie biały podkład hybrydowy (sprawdzone- nie popękają).
Obecnie posiadam 10 kolorów
-mokka
-like a princess
-lemon cake
-carmel cake
-bloody orange
-rain forest
-mintshake
-beautiful monster
-bella armata
-tarantula
i planuję kilka kolejnych
Koszt jednego słoiczka to 33zł,co przy tak dużej wydajności nie jest dużą sumą.


Już niedługo pokażę Wam zdobienia przy użyciu arte brillante. Planuję też wprowadzić na bloga tutoriale, czyi jak krok po kroku wykonać dane zdobienie :)

sobota, 9 stycznia 2016

Czytaj dalej » 7

Kieszonkowa frezarka Indigo Nails Lab

Dziś trochę o sprzęcie typowo do gabinetu kosmetycznego, gdyż w domu raczej nie jest on nam potrzebny. Mowa o frezarce Indigo Nails Lab w wersji przenośnej.


Frezarkę posiadam już kilka miesięcy i używam jej codziennie, więc już chyba pora by o niej opowiedzieć i pomóc każdemu kto waha się nad jej zakupem.

Kieszonkowa frezarka jest bezprzewodowa i wyposażona w akumulator, który wytrzymuje do 5 godzin ciągłej pracy. Mi służy ona jedynie do manicure i mając ją około 4 miesięcy ładowana była 2 razy,a używana niemal codziennie do kilku klientek, także akumulator ma wspaniały.


Drugim plusem jest jej wielkość. Frezarka jest malutka i bardzo lekka, co kosmetyczkom mobilnym bardzo ułatwia życie. Myślę jednak, że do salonów stacjonarnych też jest dobrym zakupem, gdyż zajmuje bardzo mało miejsca.  Jej biało srebrny i nowoczesny design dodatkowo umila pracę.

Wyposażona jest w wyświetlacz pokazujący nam stan baterii i moc obrotów.
Rączka frezarki nie wibruje, praca nią jest bardzo "stabilna", nawet przy maksymalnych obrotach (30000razy na minutę).


Jej koszt jest dość spory, gdyż jest to 1800zł, ale zdecydowanie warto było ją kupić. Gwarancja na frezarkę to 24 miesiące, a po gwarancji zapewniony mamy serwis, co przy takim zakupie jest niezwykle istotne.

czwartek, 7 stycznia 2016

Czytaj dalej » 8

Bourjois puder brązujący prasowany, czyli słynna czekoladka

Puder brązujący Bourjois jest ze mną już bardzo długo. To prasowany puder zamknięty w kartonowym, lecz solidnym pudełeczku, które wyglądem przypomina książkę. Po otworzeniu go naszym oczom ukazuje się mała "czekoladka" złożona z 4 kostek. Zapachem również przypomina czekoladę/kakao.


Puder jest trwały, utrzymuje się niemal cały dzień. Jest dość mocno napigmentowany, przez co również wydajny. Ładnie się rozprowadza, nie robi plam.
Nie pyli przy aplikacji.
Posiadam odcień 52. Dość ciepły z delikatną drobinką.Osobiście preferuję zdecydowanie chłodniejsze odcienie, bo takie też bardziej mi pasują, ale ten dodany z umiarem do makijażu ładnie ożywia i opala buzię. Nie używam go do konturowania, gdyż jak dla mnie, niezbyt się do tego nadaje.


Koszt produktu to około 60zł i można dostać go w Rossmannie.Dla posiadaczek ciepłego odcienia skóry sprawdzi się bardzo dobrze :).

wtorek, 5 stycznia 2016

Czytaj dalej » 18

5 sprzetów niezbędnych mobilnej kosmetyczce

Dziś post dla mobilnych kosmetyczek. Nie będzie o standardowym wyposażeniu gabinetu, narzędziach i przyrządach,a o typowych rzeczach potrzebnych, jeśli pracujemy na dojazd. Co zdecydowanie trzeba mieć pracując w tym zawodzie? O tym dalej.

1. Własne oświetlenie
Dobrze oświetlone miejsce pracy to podstawa. Warto zadbać o oczy i zainwestować w dobrą, mobilną lampkę. Przy zabiegach takich jak manicure, czy rzęsy jest niezbędna, by widzieć co robimy. W dobie żarówek energooszczędnych, światło u klientek w domu jest zazwyczaj kiepskie i nie pozwala na dobre wykonanie zabiegu.

2. Przedłużacz
Banalne, prawda? A jednak tak bardzo potrzebne. Nie każdy ma kontakt przy stole na którym rozłożymy się ze sprzętem by robić pazurki, a lampę do czegoś podłączyć trzeba.

3. Kufry i kosmetyczki
Lekkie i solidne kufry to podstawa. Osobiście bardzo polecam Zucę i inglotowski plecak. Dwa niezbędne w mojej pracy (oczywiście nie  jedyne, ale ulubione i najbardziej praktyczne).
Jeśli chodzi o kosmetyczki, przydadzą się na mniejsze narzędzia, kosmetyki i przybory, a także materiały higieniczne. Ważne by były wykonane z materiałów nadających się do dezynfekcji.

4. Łóżko przenośne
Jeśli robicie rzęsy, wiecie, że łóżko to podstawa. Na czymś klientkę trzeba położyć, a kanapa nie jest dobrym rozwiązaniem,chyba że wasz kręgosłup nie jest wam bliski ;). Ja posiadam łóżko firmy Habys model Aero, bardzo lekki (około 8kg), a do niego pokrowiec.

5. Samochód
Jak dla mnie rzecz absolutnie niezbędna. Nie wyobrażam sobie noszenia moich toreb, ganiania na autobusy, czy tramwaje z całym bagażem, od klientki do klientki. Nie jest to czasowo i fizycznie możliwe. No chyba, że robimy tylko drobne zabiegi i przyjmujemy max 3 klientki dziennie, dobrze rozbite w czasie, by do nikogo się nie spóźnić.
Fajnie jeśli jest to auto dość spore z dużym bagażnikiem. Dlaczego? A no dlatego,że zmieścimy w nim łóżko i większe sprzęty kosmetyczne. Na osiedlach, miejsc parkingowych jest jak na lekarstwo, czasem naprawdę trzeba wciskać się w niezłe dziury. Jak wtedy wyjmiemy np. łóżko z tylnego siedzenia? Nie damy rady, gdyż nie będzie jak otworzyć drzwi na maksymalną szerokość. Dopóki moje auto nie wylądowało w naprawie i nie musiałam przesiąść się na jakiś czas do malutkiej Toyoty Corolli nie zdawałam sobie nawet sprawy z takiego problemu. Teraz już wiem,że to ważna sprawa.

A dla Was, pracujących w tym zawodzie, co jest rzeczą niezbędną? :)



poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czytaj dalej » 14

Nowości kosmetyczne

Dziś pokażę co ciekawego udało mi się ostatnio kupić.


Oczywiście tak jak pisałam, nie udało mi się nie kupić czegoś jeszcze na promocji Indigo. I tak zagościły u mnie jeszcze 3 kolory Gel Brush i 3 kolory hybryd. Poza promocją zdecydowałam się wreszcie na zakup żeli Arte Brillante, przeznaczonych zarówno do zdobień, jak i do nakładania na cały pazurek (zbudowany żelem).  Trafił też do mnie akryl z kolekcji White o numerze 04. Ma w sobie bardzo malutkie drobinki brokatu i wygląda prześlicznie użyty do sugar effectu!


Kolejny zakup to oczywiście szminki Jeffree Star Velour Liquid Lipstick, które są zdecydowanie moim ulubionym produktem kolorowym do ust. Kolory to I'm Nude i Unicorn Blood. Już planuję kupno kolejnych.



Ostatnią rzeczą są pędzle Morphe Brushes, które nie ukrywam są moim nowym odkryciem. Niska cena i wspaniała jakość, to coś co sprawia,że w drodze do mnie jest kolejnych 5 pędzli tej marki.


O wszystkich nowościach pojawią się wkrótce posty :)

sobota, 2 stycznia 2016

Czytaj dalej » 8

Kosmetyczne prezenty świąteczne

W tym roku pod moją choinką znalazłam trzy wymarzone prezenty kosmetyczne! Czym są?


Pierwszym jest paleta Too Faced Chocolate Bar. Piękne kolory, urocze opakowanie i kuszący zapach. Można wymarzyć sobie coś więcej niż czekolada bez kalorii,a do tego służąca do makijażu?



Jest ciężko, ale można! To dwa kolejne prezenty jakie dostałam. Szminki w płynie, o których marzyłam odkąd tylko dowiedziałam się,że będą. Mowa o Jeffree Star Velour Liquid Lipstick. Kolory, które dostałam do Redrum, czyli piękna, mocna czerwień i zgaszony, brudny róż Doll Parts. Wiedziałam,że od momentu użycia przepadnę całkowicie i już zamówiłam kolejne w kolorach I'm Nude i Unicorn Blood. Za jakiś czas pojawi się ich większa recenzja, bo zdecydowanie na to zasługują.




A Wy co znalazłyście pod choinką? :)

piątek, 1 stycznia 2016

Czytaj dalej » 6