Glowy Peach makeup, czyli makijaz wykonany paletką Too Faced Sweet Peach

Zapraszam na makijaż przy użyciu paletki Sweet Peach :)



poniedziałek, 30 maja 2016

Czytaj dalej » 19

Wosk Yankee Candle i daylight Kringle Candle, czyli dwa letnie zapachy

Uwielbiam wszelkiego rodzaju woski i świeczki zapachowe. Preferuję te świeże i delikatne, aczkolwiek lubię czasem coś mocniejszego. Dziś będzie o tych pierwszych, lekkich, orzeźwiających i delikatnych, które sradły mi serce.
Zapachy otrzymałam od EK Kosmetyki Naturalne <klik>, w ramach spotkania blogerek kosmetycznych w Olsztynie ( z którego relacja już niedługo pojawi się na blogu).

Pierwszym zapachem jest Strawberry Lemonade w wersji daylight, czyli małej świeczuszki w świetnym opakowaniu, które nie dość,że jest urocze, to jeszcze praktyczne. Jest to moja pierwsza świeczka Kringle i jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczona.


Ma piękny truskawkowo cytrynowy zapach! Świeży, leciutko słodkawy. Dość intensywny. Podoba mi się i myślę,że nie raz jeszcze się na niego skuszę.



Drugim zapachem jest wosk Yankee Candle Garden Sweet Pea, który uwielbiam i jest już moim drugiem woskiem o tym zapachu.


Jak widać, wosku tego używam, nie tylko w typowy sposób, czyli paląc w kominku, ale też jako zapach do szafy. Jest uroczy, słodko kwiatowy, a jednocześnie lekki i wiosenny. Po zapaleniu jest bardzo intensywny. Rozkruszony w słoiczku daje nam zapach przez ładne kilka miesięcy, a do tego można go podbierać do kominka :). Poważnie zastanawiam się nad kupnem słoja, właśnie o tym zapachu, bo do tej pory to mój ulubiony YC :)

Te i inne wspaniałe zapachy, w przystępnej cenie, znajdziecie na http://www.ek-kosmetyki.pl/ 
a na https://www.facebook.com/EK.kosmetykinaturalne/ dowiecie się o aktualnych promocjach :)

https://www.facebook.com/EK.kosmetykinaturalne/

sobota, 21 maja 2016

Czytaj dalej » 10

Efektima masło do ciała olejek kokosowy&olejek jojoba

Kolejną rzeczą, jaką miałam okazję wypróbować, dzięki uprzejmości firmy Efektima TU <klik>, było masło do ciała olejek kokosowy&olejek jojoba. Zalecane jest do skóry wrażliwej, suchej i wymagającej intensywnej pielęgnacji, czyli ja z moją atopową skórą nadaję się na testera wyśmienicie.


Jak widać po zawartości (albo i jej braku), masło przypadło mi do gustu.
Konsystencja masła jest przyjemna, gęsta, lecz łatwa do rozprowadzenia, co dla mnie jest rzeczą istotną. Zamknięte jest w estetycznym opakowaniu z metalową zakrętką. Czarne kuleczki to drobinki z olejkiem jojoba (wyglądają cudownie!-lubię takie gadżety).


Stosowałam na całe ciało, jak i do stóp i rąk robiąc z niego maseczkę. W każdym z tych przypadków sprawdziło się świetnie. Dobrze nawilża i odżywia. Szybko się wchłania. Bardzo ładnie zregenerowało skórę stóp po kilku maseczkach, jakie z niego nałożyłam. Dzięki temu,że nie jest bardzo tłuste, nadaje się również jako bardzo intensywnie pielęgnujący krem do rąk.

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego masła. Zdecydowanie skuszę się na nie przy najbliższej okazji, być może w drugiej wersji, czyli masło shea&olejki z omega 3/6. A produkty Efektima można znaleźć TU klik.

http://efektima.eu/

środa, 18 maja 2016

Czytaj dalej » 20

Efektima - pudrowo-matująca mgiełka matująca Pore&Matt- control

Jakiś czas temu dzięki uprzejmości firmy Efektima <klik> miałam okazję przetestować mgiełkę matującą do twarzy.


Na początku o stosowaniu mgiełki. Należy dokładnie ją wstrząsnąć, by wprawić w ruch kuleczki znajdujące się w środku opakowania i mieszać przez minimum minutę.  Następnie rozpylamy mgiełkę na twarz z odległości 20-30cm.
Ja stosowałam ją różnie - raz na twarz z makijażem, innym razem na sam krem, w zależności ile czasu miałam rano,a ostatnio mam go bardzo mało.


Ta mgiełka to strzał w 10! Na ostatnie bardzo zabiegane dni (stąd mała przerwa na blogu, od rana do nocy pracuję) produkt i d e a l n y! Bardzo dobrze matuje moją cerę. Nie daje efektu ściągnięcia skóry,a wręcz przeciwnie, mam wrażenie,że jest nawilżona i ukojona. Efekt matu utrzymuje się długo.
Stosowana na makijaż daje piękny efekt lekko zmatowionej cery, ale nie tracimy przy tym blasku jaki dają nam kosmetyki rozświetlające. Nie przedłuża jego trwałości, lecz nie jest to żadna wada, gdyż do tego nie służy.
Fajna zamiast bibułek matujących, czy przypudrowywania przysłowiowego "noska" w trakcie imprez.
Stosowana na krem (przetestowałam na różnych kremach i nawet przy tych tłustych z filtrem radzi sobie świetnie,a zatem produkt jest idealny na lato) bardzo ładnie matuje i zmniejsza widoczność porów.
Lubię psiknąć się nią w ciągu dnia, kiedy moja skóra zaczyna się już lekko świecić. Dzięki temu twarz zawsze wygląda jakby dopiero przed chwilą był nałożony na nią makijaż.
Nie podrażnia, nie zapycha. No cudo,a do tego jedyne takie na naszym rynku!

Produkt bardzo mi pasuje i myślę, że jeśli się skończy kupię go bez wahania. A już niedługo o drugim produkcie jaki testowałam, dzięki uprzejmości Efektimy. Czy też okaże się skuteczny? O tym w kolejnym poście.

Produkty Efektima znaleźć można TU klik.

http://efektima.eu/online/pl/
 

poniedziałek, 16 maja 2016

Czytaj dalej » 13

Too Faced Sweet Peach

Na paletkę Too Faced Sweet Peach zachorowałam, odkąd zobaczyłam ją po raz pierwszy u Nikkie z NikkieTutorials, a kiedy miał ją Jeffree Star wiedziałam,że muszę i ja. Cudowne kolory, wygląd (nie oszukujmy się, jest przepiękna), zapach, a przede wszystkim idąca za Too Faced jakość kosmetyków. Niestety nie była jeszcze dostępna w Polsce. Pozostało mi czekać. I czekać. I czekać... Aż pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, w jednej z warszawskich Spehor ujrzałam to cudo w szafie (o ile można nazwać sephorowe półki szafami ;)) Too Faced. Jakiż był mój smutek, kiedy Pani powiedziała,że mają jedyną na wystawie, a ich dostawa jeszcze nie dotarła do sklepu. Była jednak nadzieja,że już niedługo będę mogła ją mieć. I tak się stało. Dostałam ją po powrocie do Olszyna. Wielce szczęśliwa zaczęłam testy.


  Jest to moja druga paletka z Too Faced. O pierwszej, czekoladowej pisałam TU <klik>.
Paletka brzoskwinka, składa się z 18 cieni, w większości w kolorach ciepłych, rudości, brązów. No wiecie, typowe kolory brzoskwiń, od tych niedojrzałych, przez cudowne i smaczne, po przejrzałe ;). Co oczywiście przy palecie cieni nie robi problemu, każdy kolor będzie tu przydatny i mile widziany ;). Opakowanie metalowe, porządne, zamykane na magnes. Śliczne, w brzoskwinki. Same cienie również mają zapach brzoskwiń.


Jakość cieni cudowna! Mocna pigmentacja (bardzo mocna!) to pierwszy plus. Kolejnym jest oczywiście praca z cieniami. Blendują się rewelacyjnie, same po prostu "robią robotę", co zdecydowanie ułatwi aplikację, osobom nie mającym na codzień  styczności z malowaniem i chciałyby po prostu ładnie i szybko wykonać swój makijaż. Podczas pracy prawie się nie osypują. Nie rolują się na powiece (choć ja zawsze używam bazy Inglota w tubce i mam wrażenie,że na niej po prostu nic nie może się zrolować). Kolory niesamowite i przepiękne. Można nimi wykonać lekki makijaż dzienny jak i mocny wieczorowy z przysłowiowym "pazurem". Także już niedługo na moim kanale na YT (KLIK) pojawi się brzoskwinkowy tutorial makijażowy, idealny na lato z pięknym rozświetleniem twarzy. 


Już wiem,że podczas wyjazdu na wakacje będzie to jedyna paleta, jaką ze sobą zabiorę, gdyż można wyczarować nią wszystko. Muszę też z przykrością stwierdzić, że po tej palecie Too Faced choruję na dwie kolejne, drugą czekoladkę i Bon Bon. Także ostrzegam, po styczności z nią zakochacie się w paletach tej firmy. Niby wszystko ok, lecz portfel ucierpi, gdyż koszt jednej to 189zł. Warto jednak czekać na promocje :) Mi dosłownie godzinkę przed kupnem przyszedł SMS ze zniżką -15% do Sephory przy zakupach od 200zł. Sytuację wykorzystałam i do koszyka trafił też Beauty Blender w kolorze różowym, ale o tym już innym razem :).



sobota, 14 maja 2016

Czytaj dalej » 11

Rękawiczka Glov - czy się sprawdziła?

Na konferencji Meet Beauty miałyśmy okazję poznać firmę Glov  bliżej. Do testów dostałyśmy również malusieńkie rękawiczki na palec. Nie ukrywam, że ta rękawica kusiła mnie już wcześniej i byłam jej bardzo ciekawa. Poszła na pierwszy ogień w testach produktów z konferencji. Jak się sprawdziła?


Fenomen rękawicy polega na tym,że ma ona usuwać makijaż i wszelkie zanieczyszczenia z twarzy za pomocą samej wody. Jest to możliwe dzięki specjalnym włóknom. Jej prezentacja była bardzo ciekawa i myślałam, że naprawdę okaże się fenomenem.


Jak widać jest ona dość malutka. Myślę jednak,że mimo wszystko powinna zmywać makijaż. Niestety z moim makijażem sobie nie poradziła. Nie zmyła ani tuszu do rzęs (nie jest wodoodporny) ani eyelinera. Poradziła sobie jedynie z podkładem.
Szkoda, bo myślałam,że moja pielęgnacja twarzy niedługo się dzięki niej zmieni. Teraz wiem, że nie warto wydawać na nią pieniążków.

Czytaj dalej » 24

Jak przygotować paznokcie pod hybrydę, by trzymała się długo?



Zapraszam na film :)


sobota, 7 maja 2016

Czytaj dalej » 8

Lirene No Mask płynny fluid+serum, czyli nowy produkt od Lirene

Na konferencji Meet Beauty miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach makijażowych firmy Lirene. Podczas warsztatów zaprezentowano makijaż wykonany nowymi produktami marki. Jednym z nich był podkład No Mask. Panie zachwalały go jako bardzo mocno nawilżający, dający efekt lekkiego krycia i pięknej promiennej cery. Każda z uczestniczek dostała go do wypróbowania. Jak się sprawdził?



Nie ukrywam,że firma Lirene zupełnie nie kojarzyła mi się z produktami do makijażu. Pielęgnacja  twarzy i ciała - jak najbardziej, ale makijaż zupełnie nie. Stąd też do podkładu podeszłam sceptycznie.


Podkład ma bardzo rzadką konsystencję. Przelewa się przez palce. To mój pierwszy, aż tak rzadki podkład, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
Jeśli chodzi o kolor to występuje w 3 wersjach. Ja dostałam najjaśniejszą. Na początku byłam pewna,że i ona będzie dla mnie za ciemna, gdyż na taką wyglądała w butelce. Chęć wypróbowania była jednak silniejsza i stwierdziłam,że z czystej ciekawości zobaczę, jak będzie wyglądał na twarzy i jak się nosił, nawet jeśli będę musiała zaraz go zmyć, bo odcień będzie nie taki.
Jaka byłam zdziwiona, gdy podkład niemal stopił się z moją skórą i nie wyglądał na za ciemny! Tego się nie spodziewałam.



Kolejnym zaskoczeniem była, bardzo przyjemna konsystencja, jakby mleczka nawilżającego a nie podkładu. Położony na twarz, faktycznie wspaniale ją nawilża! Zawiera kwas hialuronowy. Skóra jest ukojona i promienna.
Jeśli chodzi o wytrzymałość, to przypudrowany utrzymuje się na twarzy przez cały dzień. Nie kryje mocno, jednak lekkie przebarwienia zdecydowanie zostaną pod nim.
Można go nakładać palcami jak i pędzlem, czy gąbeczką. Do codziennego makijażu idealny.
Jestem mile zaskoczona :)

niedziela, 1 maja 2016

Czytaj dalej » 10

3 rzeczy bez których nie wyobrażam sobie makijażu

Dziś o trzech rzeczach, bez których nie wyobrażam sobie makijażu.


1. Pomada/farbka do brwi

Niestety moim problemem są brwi, a właściwie ich brak. Nie jest to spowodowane nałogowym ich wyskubywaniem, a AZS na które choruję. Jakby tego było mało, włoski, które wyrastają są jaśniutkie. Człowiek bez brwi wygląda dziwie, więc ich narysowanie (bo podkreślać niestety nie mam czego) jest dla mnie ważne. Najczęściej w tym celu używam pomady Inglota w kolorze 11 i 22 lub farbki do brwi Makeup Revolution



2. Tusz do rzęs

Rzęsy to również bardzo ważna dla mnie sprawa w codziennym makijażu. Lubię, gdy są podkreślone. Szczęśliwie na ich długość narzekać nie mogę. Najczęściej używam Loreal Million Lashes, choć po ostatniej rossmannowej promocji zaopatrzyłam się jeszcze w tusze Max Factor i jestem ich bardzo ciekawa.



3. Puder matujący

Większych problemów z cerą nie mam. Lekkie błyszczenie w strefie T i małe zaskórniki to właściwie wszystko na co mogę narzekać. No, może kilka drobnych naczynek na policzkach.  Rzadkością są wypryski. Delikatne przypudrowanie jej wystarcza, by wyglądała ok. Ostatnio używam matującego pudru Kobo, aczkolwiek jest on trochę ciężki. W planach mam powrót do pudru MIYO, którego recenzję znaleźć można TU.



To jest mój najbardziej minimalistyczny makijaż. A Wy bez jakich trzech kosmetyków nie wyobrażacie sobie życia? :)
Czytaj dalej » 35